niedziela, 24 lutego 2013

Zmiana warty

źródło: dailymail.co.uk
Strzał Ibaia Gomeza był główną ozdobą ostatniego w historii derbowego pojedynku rozgrywanego na starym San Mames. Dysponujący świetnie ułożoną stopą, młody Bask w piątkowy wieczór, otworzył wynik w pasjonującym pojedynku Athetiku z Realem Sociedad, prezentując coś, czego w sobotni wieczór nie zaprezentowali Gołota z Saletą - piekielnie mocne uderzenie. Precyzyjne dośrodkowanie Aurtenetxe, szybka decyzja Ibaia i wolej z gatunku tych, które w wykonaniu Kapitana Tsubasy rozrywały siatkę. Wolej, który będzie ostatnim miłym wspomnieniem gospodarzy z baskijskich potyczek na San Mames.

Finalne derbowe tchnienie La Catedral to zresztą niejedyny znak upływu czasu związany z tym meczem. W Kraju Basków idzie nowe. Po około dekadzie dominacji Athletiku w tej pokojowej rywalizacji, kontrolę nad Baskonią przejmuje odmłodniała drużyna Txuri-Urdin. A skuteczną cesję zespół z Anoeta zawdzięcza doskonale funkcjonującemu systemowi szkoleniowemu, który pozwolił im wyprodukować pokolenie piłkarzy, coraz śmielej walczących o europejskie puchary. Kolejne punkty drużyna z San Sebastian zdobywa dzięki wyśmienitej grze piłkarzy, którzy w Sociedad są niemal od zawsze (Mikel Gonzalez, Ruben Pardo, Xabi Prieto, Illarramendi) lub którym zaufano tutaj we wczesnym etapie piłkarskiej kariery (Zurutuza, Griezmann, Agirretxe, Carlos Martinez czy Bergara). To wszystko bez nacjonalistycznego zacięcia, będącego największą osobliwością (a od niedawna i największą udręką) lokalnego rywala, co pozwala na uzupełnienie składu wartościowym południowoamerykańskim zaciągiem w postaci bramkarza Bravo czy ofensywnego tercetu Ifran, Castro, Vela. Ktoś jeszcze uważa, że to iż jako pierwsi w tym sezonie znaleźli sposób na pokonanie Barcelony w ligowej rywalizacji to przypadek?

Najważniejszy jednak jest fakt, że cały ten biznes jest cholernie perspektywiczny. Zawodników po trzydziestce w kadrze zespołu nie uświadczmy, a średnia wieku oscyluje na poziomie 25 lat. Jednocześnie rozsądnie bronienie dostępu do bramki powierzono zawodnikom bardziej doświadczonym, a popłoch w szykach obronnych rywali siać ma młodzieńcza fantazja takich chłystków jak Griezmann czy Vela. Przywiązanie do zespołu w Sociedad jest sprawą naturalną, identyfikacja z klubowymi barwami nie jest budowana na drodze niewolniczych praktyk rodem z ostatnich poczynań Josu Urrutii. Nazywany już teraz "nowym Xabim Alonso" Ruben Pardo czy Inigo Martinez (który w poprzednim sezonie oprócz solidnej jak na młodziana gry w obronie, zasłynął golami zza połowy) z pełną świadomością tego, że piłkarski świat staje przed nimi otworem, podpisują nowe, długoterminowe umowy z klubem. Praktyka drużyny z Anoeta daje powody by myśleć, że te posunięcia to coś więcej niż troska o zabezpieczenie interesu klubowej kasy poprzez ustanowienie wyższych klauzul wykupu.

Zespól z San Sebastian idzie dalej. Po wychowaniu kadry gotowej na walkę o coś więcej niż utrzymanie ligowego bytu oraz po znalezieniu wspólnego języka w relacji trener-zawodnicy, klub stawia na promocję własnej marki. Idzie całkiem przyzwoicie jak na start niemalże od zera. Wszak to Sociedad, jeśli wierzyć prasowym doniesieniom, było jednym z możliwych celów inwestycyjnych najbogatszego człowieka na świecie Carlosa Slim Helu, który summa sumarum postanowił zostać zbawcą niemalże upadłego, legendarnego Realu Oviedo. Wabikiem dla meksykańskiego miliardera miało być właśnie znakomite zaplecze szkoleniowe. Mimo iż skończyło się jedynie na planach, to miejscowi specjaliści od wizerunku nie przestają działać nad reklamą w mikro i makro skali. Do poczynań tego typu należy zaliczyć zupełnie niezapowiedziane pojawienie się piłkarzy pierwszej drużyny podczas sprzedaży przewidzianej dla fanów Txuri-urdin puli biletów na derbowy pojedynek. Kibice, oprócz zdobycia niezwykle cennej wejściówki, stanęli przed unikalną szansą zupełnie bezpośredniego kontaktu z ulubieńcami. Była możliwość rozmowy, w ruch poszły aparaty i markery. Mały gest, a jak zmienia atmosferę wokół drużyny przed kluczowym spotkaniem. Oczywiście można także zabunkrować się w ośrodku treningowym i szlifować formę, ale wtedy ewentualny sukces jest połowiczny.

źródło: oficjalny fanpage klubu na facebooku
 Swymi przewidywaniami nie chcę wybiegać zbyt daleko, bo do końca rozgrywek jeszcze 13 kolejek., a ścisk wśród drużyn walczących o puchary wciąż jest spory  Wszystko wskazuje jednak na to, że w dekadę po historycznym wicemistrzostwie, drużyna z San Sebastian wróci do Europy. Uprawomocnienie wykluczenia Malagi oraz ewentualne odpadnięcie Sevilli w półfinale Pucharu Króla prawdopodobnie sprawi, że na awans do Ligi Europy liczyć będzie mogła nawet 8. drużyna La Liga, co może uczynić zadanie stojące przed podopiecznymi Montaniera wybitnie nieskomplikowanym. W przypadku sukcesu, smak wygranej będzie o tyle lepszy, że osiągnięty dosłownie WŁASNYMI siłami. Kto wie, być może wkrótce ktoś zastanowi się dwa razy nim nazwie ich kelnerami. W każdym razie, powodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz