źródło: dailymail.co.uk |
Finalne
derbowe tchnienie La Catedral to zresztą niejedyny znak upływu czasu
związany z tym meczem. W Kraju Basków idzie nowe. Po około dekadzie
dominacji Athletiku w tej pokojowej rywalizacji, kontrolę nad Baskonią
przejmuje odmłodniała drużyna Txuri-Urdin. A skuteczną cesję zespół z
Anoeta zawdzięcza doskonale funkcjonującemu systemowi szkoleniowemu,
który pozwolił im wyprodukować pokolenie piłkarzy, coraz śmielej
walczących o europejskie puchary. Kolejne punkty drużyna z San Sebastian
zdobywa dzięki wyśmienitej grze piłkarzy, którzy w Sociedad są niemal od
zawsze (Mikel Gonzalez, Ruben Pardo, Xabi Prieto, Illarramendi) lub
którym zaufano tutaj we wczesnym etapie piłkarskiej kariery (Zurutuza,
Griezmann, Agirretxe, Carlos Martinez czy Bergara). To wszystko bez
nacjonalistycznego zacięcia, będącego największą osobliwością (a od niedawna i największą udręką) lokalnego
rywala, co pozwala na uzupełnienie składu wartościowym
południowoamerykańskim zaciągiem w postaci bramkarza Bravo czy
ofensywnego tercetu Ifran, Castro, Vela. Ktoś jeszcze uważa, że to iż
jako pierwsi w tym sezonie znaleźli sposób na pokonanie Barcelony w
ligowej rywalizacji to przypadek?
Najważniejszy
jednak jest fakt, że cały ten biznes jest cholernie perspektywiczny.
Zawodników po trzydziestce w kadrze zespołu nie uświadczmy, a średnia
wieku oscyluje na poziomie 25 lat. Jednocześnie rozsądnie bronienie
dostępu do bramki powierzono zawodnikom bardziej doświadczonym, a
popłoch w szykach obronnych rywali siać ma młodzieńcza fantazja takich
chłystków jak Griezmann czy Vela. Przywiązanie do zespołu w Sociedad
jest sprawą naturalną, identyfikacja z klubowymi barwami nie jest
budowana na drodze niewolniczych praktyk rodem z ostatnich poczynań Josu
Urrutii. Nazywany już teraz "nowym Xabim Alonso" Ruben Pardo czy Inigo
Martinez (który w poprzednim sezonie oprócz solidnej jak na młodziana
gry w obronie, zasłynął golami zza połowy) z pełną świadomością tego, że
piłkarski świat staje przed nimi otworem, podpisują nowe,
długoterminowe umowy z klubem. Praktyka drużyny z Anoeta daje powody by
myśleć, że te posunięcia to coś więcej niż troska o zabezpieczenie
interesu klubowej kasy poprzez ustanowienie wyższych klauzul wykupu.
Zespól
z San Sebastian idzie dalej. Po wychowaniu kadry gotowej na walkę o coś
więcej niż utrzymanie ligowego bytu oraz po znalezieniu wspólnego
języka w relacji trener-zawodnicy, klub stawia na promocję własnej
marki. Idzie całkiem przyzwoicie jak na start niemalże od zera. Wszak to
Sociedad, jeśli wierzyć prasowym doniesieniom, było jednym z możliwych
celów inwestycyjnych najbogatszego człowieka na świecie Carlosa Slim
Helu, który summa sumarum postanowił zostać zbawcą niemalże upadłego,
legendarnego Realu Oviedo. Wabikiem dla meksykańskiego miliardera miało
być właśnie znakomite zaplecze szkoleniowe. Mimo iż skończyło się
jedynie na planach, to miejscowi specjaliści od wizerunku nie przestają
działać nad reklamą w mikro i makro skali. Do poczynań tego typu należy
zaliczyć zupełnie niezapowiedziane pojawienie się piłkarzy pierwszej
drużyny podczas sprzedaży przewidzianej dla fanów Txuri-urdin puli
biletów na derbowy pojedynek. Kibice, oprócz zdobycia niezwykle cennej
wejściówki, stanęli przed unikalną szansą zupełnie bezpośredniego
kontaktu z ulubieńcami. Była możliwość rozmowy, w ruch poszły aparaty i
markery. Mały gest, a jak zmienia atmosferę wokół drużyny przed
kluczowym spotkaniem. Oczywiście można także zabunkrować się w ośrodku
treningowym i szlifować formę, ale wtedy ewentualny sukces jest
połowiczny.
Swymi
przewidywaniami nie chcę wybiegać zbyt daleko, bo do końca rozgrywek
jeszcze 13 kolejek., a ścisk wśród drużyn walczących o puchary wciąż
jest spory Wszystko wskazuje jednak na to, że w dekadę po historycznym
wicemistrzostwie, drużyna z San Sebastian wróci do Europy.
Uprawomocnienie wykluczenia Malagi oraz ewentualne odpadnięcie Sevilli w
półfinale Pucharu Króla prawdopodobnie sprawi, że na awans do Ligi
Europy liczyć będzie mogła nawet 8. drużyna La Liga, co może uczynić
zadanie stojące przed podopiecznymi Montaniera wybitnie
nieskomplikowanym. W przypadku sukcesu, smak wygranej będzie o tyle
lepszy, że osiągnięty dosłownie WŁASNYMI siłami. Kto wie, być może
wkrótce ktoś zastanowi się dwa razy nim nazwie ich kelnerami. W każdym razie, powodzenia.
źródło: oficjalny fanpage klubu na facebooku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz